W mikołajkowy weekend, koszykarze Basketu Rypin po raz kolejny udali się do Włocławka w celu rozegrania meczu w ramach VII kolejki Włocławskiej Ligi Koszykówki Amatorskiej, a przeciwnikiem rypinian był zespół występujący pod szyldem Zakładu Betoniarsko-Budowlanego „Grzybowski”. Obie drużyny przed tym spotkaniem znajdowały się po dwóch przeciwnych stronach barykady – Basket co prawda przegrał ostatnie spotkanie z zespołem AKM-u, jednak pięć kolejnych zwycięstw na starcie sezonu pozwoliło rypinianom nadal utrzymywać się w czubie klasyfikacji, z kolei zespół ZBB Grzybowski w tegorocznej edycji WLKA zwyciężył tylko raz i z bilansem 1-5 okupował jedne z ostatnich miejsc w tabeli. Mimo słabego początku rozgrywek, team „Grzybowskiego” nadal pozostawał trudnym rywalem, o czym najlepiej świadczyły zacięte ubiegłoroczne mecze Basketu z tą drużyną – w pierwszym spotkaniu rypinianie wygrali różnicą dwóch punktów, by w rewanżu przegrać zaledwie jednym „oczkiem”.
Basket rozpoczął mecz nieco inną piątką niż zazwyczaj - zabrało Zaleśkiewicza, który nie mógł wystąpić w tym spotkaniu oraz Wiśniewskiego, który z powodu problemów zdrowotnych rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Ich miejsce na parkiecie obok Cichackiego, Pilichewicza i Żuchowskiego zajęli Nowakowski i Kulikowski. Początek meczu potwierdził obawy rypinian - nie zwracając uwagi na różnicę miejsc, która dzieliła oba zespoły w tabeli, zawodnicy ZBB nie mieli zamiaru „położyć się” przed Basketem i prosić o jak najmniejszy wymiar kary. Trzy celne rzuty trzypunktowe na samym początku spotkania sprawiły, że zanim mecz rozpoczął się na dobre, Basket przegrywał już 0-9. Rypinianie pomimo niezłych sytuacji rzutowych razili nieskutecznością w ataku w tym fragmencie spotkania, jednocześnie pozwalając rywalom na rzuty z dystansu ze zbyt łatwych pozycji. W połowie pierwszej kwarty zawodnicy Basketu wzięli się jednak w garść i powoli zaczęli łapać rytm w ofensywie. Po nieco słabszym początku w swoim wykonaniu sygnał do ataku dał Kulikowski, a kilka jego udanych akcji pozwoliło nieco zbliżyć się Basketowi do rywali. Jednak po pierwszych 10 minutach gry to zawodnicy ZBB Grzybowski prowadzili w stosunku 16-11.
W drugiej kwarcie zawodnicy Basketu w końcu na dobre weszli w mecz i zaczęli grać koszykówkę do jakiej przyzwyczaili kibiców w poprzednich spotkaniach. Zacieśnienie strefy pod bronionym koszem, kilka niezłych akcji w ataku pozycyjnym i mądre dzielenie się piłką pozwoliło nie tylko odrobić straty z początku spotkania, ale również wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Jednak zawodnicy „Grzybowskiego” nie mieli absolutnie ochoty ułatwiać rypinianom zadania – po kilku minutach gorszej gry po raz kolejny dwa razy trafili zza linii 6,75 m i tym samym doprowadzili do remisu. Tę część spotkania zakończył celny rzut Cichackiego równo z końcową syreną, dzięki któremu Basket wygrał kwartę 20-13, a na przerwę schodził do szatni z dwupunktowym prowadzeniem w stosunku 31-29.
Początek trzeciej kwarty rozpoczął się od mocnego uderzenia rypinian – trzy kolejne rzuty trzypunktowe Nowakowskiego, Wiśniewskiego i Żuchowskiego pozwoliły rypinianom objąć dziesięciopunktowe prowadzenie i w końcu na spokojnie kontrolować dalszy przebieg spotkania. Zawodnicy ZBB jak gdyby nieco podłamali się takim obrotem zdarzeń, bo w ich oczach nie widać już było tego błysku, który towarzyszył im na początku spotkania. Niby nadal próbowali straszyć rypinian rzutami „zza łuku”, jednak dobrze przesuwająca się po obwodzie strefa Basketu sprawiała, że czynili to na coraz gorszej skuteczności. Basket wygrał trzecią kwartę 19-13 i przed ostatnią odsłoną spotkania prowadził różnicą 8 punktów.
Próbując zmienić niekorzystny obrót spraw na parkiecie, zawodnicy „Grzybowskiego” w czwartej kwarcie postawili wszystko na jedną kartę i postanowili zmienić obronę strefową na „każdy swego”. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że okazało się to dla nich przysłowiowym „gwoździem do trumny”, gdyż zmęczeni gracze ZBB nie mieli szans nadążać za kondycyjnie nadal świetnie prezentującymi się zawodnikami Basketu. Rypinianie w ostatnich 10 minutach zaczęli grać to, co lubią najbardziej i potrafią najlepiej, a więc grę z szybkiego ataku. Kontra goniąca kontrę i coraz efektowniejsze akcje po stronie Basketu pozwoliły rypinianom zdemolować rywali na finiszu spotkania 23-9 i ostatecznie wygrać cały mecz wynikiem 73-51.
Po trzech słabszych meczach, w dzisiejszym spotkaniu Basket wreszcie zaprezentował formę, która towarzyszyła im na samym początku rozgrywek. Dzielenie się piłką, mądra gra w ofensywie i kilka efektownych akcji pozwoliło rypinianom bez większych problemów wygrać kolejne spotkanie. Sam początek meczu pozostawia co prawda nieco do życzenia, jednak już po otrząśnięciu się z pierwszego letargu gra Basketu wraz z upływem czasu wyglądała coraz lepiej. Na uwagę zasługuje fakt, że rypinianie zagrali w meczu z drużyną „Grzybowskiego” bardzo zespołowo w ataku – aż pięciu zawodników uzyskało dwucyfrową liczbę punktów. Na uwagę zasługuje też całkiem niezła obrona, a przede wszystkim ważne zbiórki Pilichewicza i Nowakowskiego na bronionej tablicy, które w końcówce spotkania napędzały grę z kontrataku. Jednak najbardziej chyba cieszy fakt, że pomimo niekorzystnego początku spotkania, rypinianie nie podłamali się, nie zaczęli do grać szarpanych, nerwowych akcji, a przede wszystkim nie mieli do siebie wzajemnych pretensji, tylko spokojnie i sukcesywnie gonili rywala, by na sam koniec meczu wypunktować go niczym światowej klasy bokser.
Po zeszłotygodniowej „wpadce” z drużyną AKM-u i porażce po dogrywce, zawodnicy Basketu zdaje się, że powrócili na właściwe tory. Bilans 6-1 tuż przed końcem fazy zasadniczej robi wrażenie, jednak najtrudniejsze dopiero przed nimi, a więc dwa ostatnie mecze z obecnie najlepszymi drużynami w WLKA. Już za tydzień spotkanie z zespołem Extra Punktu Meblowego, z którym na przestrzeni ostatnich sezonów rypinianie toczyli chyba najbardziej wyrównane i zawzięte boje spośród wszystkich drużyn. Mecze te, pomimo tego, że pełne dramaturgii, nerwowych sytuacji na boisku i wyrównanych końcówek sprawiły, że pomiędzy zawodnikami Basketu i EPM nawiązał się wzajemny szacunek i nić przyjaźni, która od pewnego czasu jest pielęgnowana z obydwu stron. Na boisku jednak o żadnym odpuszczaniu i sympatii mowy nie będzie, tak więc niech po prostu wygra lepszy. Miejmy nadzieję, że rypinianie zaprezentują się nie gorzej niż dzisiaj i pokonają drużyną popularnych „Mebelków”, co przypieczętowałoby ich pozycję na podium po pierwszej fazie rozgrywek. Tak więc do usłyszenia za tydzień, kibicujcie nam!
Basket Rypin ZBB Grzybowski 73-51 (11-16,20-13,19-13,23-9)
Rypin: Kulikowski 22(2), Nowakowski 6(2), Bartoszyński 11, Żuchowski 11(1), Cichacki P. 10, Wiśniewski 11(1), Cichacki T. 2, Pawłowski, Łukowski, Pilichewicz. Tr. Łukasz Kulikowski
ZBB: Gutowski 2, Kępiński 20(4), Wróblewski 8(1), Rygiewicz 11(2), Dybalski 1, Ciechanowski 7, Wojciechowski 2, tr. Mariusz Kryska