24 listopada zawodnicy Basketu Rypin rozegrali mecz w ramach 6 kolejki WLKA, a ich przeciwnikiem była juniorska drużyna Akademii Koszykówki Młodzieżowej we Włocławku. Rypinianie już przed meczem zdawali sobie sprawę, że będzie to trudne spotkanie, gdyż AKM to jedyna profesjonalna drużyna w WLKA, której gracze pomimo młodego wieku są zrzeszeni w Polskim Związku Koszykówki, odbywają wspólne treningi kilka razy w tygodniu i występują w rozgrywkach koszykarskich na szczeblu zarówno wojewódzkim, jak i ogólnopolskim.
Początek spotkania w pełni potwierdził obawy rypinian. Młodzi zawodnicy AKM-u zaczęli od agresywnej obrony na całym boisku, z którą gracze Basketu wyraźnie nie mogli dać sobie rady. Kilka strat pod rząd, zakończonych łatwymi punktami i już na starcie meczu rypińscy zawodnicy przegrywali 2-10. Wzięty szybko przez trenera Basketu „czas”, mający na celu uspokojenie gry, na niewiele się zdał, gdyż rypinianie nadal grali tak, jakby ktoś im przed meczem powiązał sznurówki od butów. Kolejne głupie straty po obu stronach parkietu były niemiłosiernie wykorzystywane przez młodych zawodników AKM-u, którzy pierwszą kwartę ostatecznie wygrali 24-9.
W drugiej kwarcie zawodnicy Basketu w końcu ocknęli się ze snu. Nadal nie grali na miarę swoich możliwości, jednak zagęszczenie obrony strefowej zaczęło sprawiać juniorom AKM-u problemy, a kilka szybkich kontrataków pozwoliło podreperować nieco bilans punktowy rypinian. Wygrana kwarta w stosunku 12-8 nadal niewiele zmieniała w ogólnym rozrachunku, jednak najważniejsze było to, że Basket w końcu wszedł w mecz i nie miał zamiaru poddać się bez walki.
Trzecia część meczu to wymiana „kosz za kosz”. Gracze AKM-u nadal stosowali pressing na całym boisku, co sprawiało rypinianom wiele kłopotów, jednak sami również nie mieli pomysłu na rozmontowanie obrony strefowej postawionej przez Basket. Rypińscy gracze wygrali co prawdą tę kwartę 14-13, jednak to AKM przed ostatnią częścią meczu prowadził 45-35.
Początek finałowej kwarty to popis gry Basketu. Twarda obrona, dwie „trójki” Żuchowskiego, kilka udanych wejść pod kosz zakończonych punktami Kulikowskiego i na tablicy wyników niewiadomo kiedy zagościł remis. Mało tego, rypinianie nie zadowolili się dogonieniem rywala i jeszcze podkręcili tempo. Kolejne przechwyty w obronie zakończone łatwymi punktami z kontrataku i Basket wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. I gdy wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na to, że rypinianie odniosą kolejne zwycięstwo, za piąte przewinienie boisko opuścił Kulikowski i od tego mementu cała gra ofensywna rypinian się posypała niczym domek z kart. Trudności z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy przy pressingu rywala, kolejne straty niczym na początku spotkania i gracze AKM-u w niecałe 2 minuty odrobili siedmiopunktową stratę, doprowadzając tym samym do remisu i dogrywki.
Dodatkowe 5 minut gry minęło praktycznie bez historii. Zmęczeni i zniechęceni utraceniem zwycięstwa w końcowym sekundach meczu zawodnicy Basketu oddali dogrywkę praktycznie bez walki, co gracze AKM-u wykorzystali bez chwili zawahania. Przegrana w stosunku 4-12, a w całym meczu 59-67 i marzenia o szóstym z rzędu zwycięstwie prysły niczym mydlana bańka…
Podsumowując dzisiejsze spotkanie, trzeba obiektywnie stwierdzić 2 fakty – pomimo kilkupunktowego prowadzenia tuż przed końcem spotkania, Basket nie zasłużył w dzisiejszym meczu na zwycięstwo – dobra gra w jednej kwarcie niestety nie przesłoni przebiegu całego spotkania, w którym to drużyna AKM-u była zespołem zdecydowanie lepszym. Drugim aspektem jest to, że rypinianie najnormalniej w świecie nie potrafią grać przy pressingu rywala na całym boisku. Namiastkę tego mieliśmy w meczu z zeszłego tygodnia z Fabryką Fajansu, gdzie przy agresywnej obronie rywala na całym boisku, Basket w 15 minut stracił całe ciężko wypracowane blisko dwudziestopunktowe prowadzenie. Miały zostać wyciągnięte wnioski z tamtego spotkania, jednak tak się nie stało, czego efektem jest dzisiejsza porażka. Mimo wszystko jednak, można dostrzec też kilka pozytywów po meczu z AKM-em: na plus powracający po kontuzji Kulikowski, który do momentu opuszczenia placu z gry z powodu 5 przewinienia prezentował się naprawdę nieźle i ciągnął zespół w ofensywie oraz Nowakowski, który wyraźnie podrażniony przebiegiem spotkania dwoił i troił się na bronionej tablicy, zaliczając kolejne zbiórki. Dodatkowo, nie licząc pierwszej kwarty, kompletnie przespanej przez zawodników Basketu i dogrywki, w której nie podjęli już rzuconej rękawicy, w II, III i IV kwarcie, przez 30 minut meczu, rypinianie dali rzucić rywalom zaledwie 31 punktów, co wynikało z naprawdę dobrej obrony strefowej w dzisiejszym spotkaniu. Jednak fakt, że gracze Basketu sami rzucili tych punktów niewiele więcej, to zupełnie oddzielna historia, nad którą będzie trzeba w najbliższym czasie solidnie popracować, aby powrócić na szlak kolejnych zwycięstw. Za tydzień przerwa, która powinna wyjść rypinianom na dobre, a za dwa tygodnie Basket uda się na spotkanie z jedną z najsłabszych ekip WLKA, drużyną ZBB Grzybowski, zatem przy odrobinie szczęścia i zaangażowania będzie okazja „odbić” sobie dzisiejszą porażkę i poprawić nieco humory. Zawodnicy Basketu również i w tym spotkaniu liczą na doping swoich najwierniejszych kibiców, którzy pomimo niekorzystnego wyniku w meczu z AKM-em, do samego końca wspierali naszą drużynę. Dzięki i do usłyszenia za dwa tygodnie!
Rypin-AKM 59-67 (9-24,12-8,14-13,20-10,4-12)
Rypin: Kulikowski 16(1), Zaleśkiewicz 7, Nowakowski 1, Bartoszyński 4, Żuchowski 12(2), Cichacki 11, Wiśniewski 4, Pilichewicz 2, Łukowski, Pawłowski, Furman. Trener: Łukasz Kulikowski
AKM: Osiński 16(1), Każmierczak 4, Dębczyński 10, Mossakowski 7, Lebiedziński 2, Nowakowski 6, Taczkowski 18(1), Mańkowski 4. Trener: Roman Konopczyński
KS BASKET Rypin, Domino